poniedziałek, 27 września 2010

δενδρολίβανο και Πέπερι

Nareszcie się udało. Zapraszam na bloga o szarlotce z rozmarynem, czyli druidyzm i jego antyczne inspiracje. Trochę pieprzu też będzie, bo wiadomo, że seksu nigdy za wiele w literaturze.

Z góry uprzedzam, że to mój pierwszy sieciowy ekshibicjonizm, więc nie jestem pewna czy sprostam aktualnej modzie pogańskich blogów. Ale temu zaradzić mają te pieprzne wstawki w końcu, co nie?

Stwierdziłam ostatnio, że przy wszystkich moich dobrych chęciach uświadamiania zainteresowanych czym jest i czym nie jest druidyzm, być może popełniam nieświadome nadużycie. Otóż zaczęłam ostatnio podejrzewać, że ten mój druidyzm może faktycznie jest jakąś herezją na tle tego, co reprezentuje sobą wiele dzisiejszych inicjatyw nazywających się druidycznymi. Być może dobrym pomysłem jest właśnie spisywanie chociaż części tego, co sobie jako ta samozwańcza druidka porabiam, aby umożliwić moim rozmówcom konfrontację myśli i pomysłów z tym, co czytają w kupionych przez siebie anglojęzycznych książeczkach.

W każdym razie, ja wybieram się w podróż w poszukiwaniu celtyckości w druidyzmie, i druidyzmu w nie-celtyckości. Jeśli macie ochotę dołączyć, miłe towarzystwo mile widziane.

Peace, love and pass the whisky,
Tin

1 komentarz:

  1. Ja przestałam kogokolwiek uświadamiać. Przerszło mi. Jeśli chce i wytrwa, znajdzie sam. Jeśli nie znajdzie - widocznie nie jest tego wart.

    Pozdrawiam i powodzenia
    mm

    OdpowiedzUsuń